piątek, 12 grudnia 2014

Warszawa Perła Północy Maria Barbasiewicz



Niezwykła publikacja, która od pierwszego momentu zainteresowała mnie, choć czytałam ją we fragmentach. Jest dosyć obszerna i nie da się po prostu usiąść i przeczytać całości. Warto też dozować ją sobie, by lepiej poczuć klimat tamtego czasu, jego niesamowitą atmosferę.



Autorka niczego nie koloryzowała, nie ubarwiała, mówiła i o dobrych, i o złych stronach przedwojennej Warszawy. 
Moją uwagę przykuły też przepiękne zdjęcia. 




Czytając o stolicy sprzed lat mamy wielką chęć przenieść się w tamten okres, zagłębić się w niego naprawdę, nie tylko poprzez karty tej propozycji literackiej. 



Maria Barbasiewicz przyjęła słuszną tezę, że niełatwo zmierzyć się z legendą miasta. Miasta symbolu, które wiele przeszło, wiele pamięta, wykazywało się bohaterstwem, ale też elegancją. Próbuje odpowiedzieć nam na pytanie, czy Warszawa była piękna, modna, szanowana czy smutna i biedna w okresie przedwojennym? Czy miała szansę dorównać innym europejskim metropoliom? Co stałoby się z nią, czy prężnie rozwijałaby się dalej, gdyby nie tragiczne, potworne zniszczenia wojenne? 



Autorka zaczyna swoją opowieść wzmianką o tym, że pierwszy raz napisano o Warszawie w wieku XIII, ale już kilka stuleci wcześniej istniało tu osadnictwo, jak dowodzą badania archeologiczne. Wspomina sporo o genezie stolicy, mówi o szlaku handlowym, przy którym zaczęła się ona rozwijać. Opowiada ciekawie, językiem przystępnym, świetnie operuje słowem. Widać u niej wielką znajomość tematu. 

Warszawa była miastem pełnym skrajności, przeciwieństw. Z jednej strony bogactwo, przepych, z drugiej bieda i często brak bieżącej wody. Szybko wzrastała liczba ludności, niektóre domostwa były przepełnione, w jednej izbie mieszkało nawet sześć osób. Większość z nich przybywała tu w poszukiwaniu lepszego życia, pracy, szukała szansy na rozwój. Powstawały nie tylko nowe budynki, ale inwestowano również w wodociągi, kanalizację, gazownię. Na ulicach spotkać można było tramwaje konne, pojawiły się pierwsze telefony. Wszystko to miało miejsce w drugiej połowie XIX wieku. Po pewnym czasie wyjechały pierwsze tramwaje elektryczne, ale było to na kilka lat przed wybuchem pierwszej wojny światowej, która zmieniła sytuację całkowicie, wyniszczając kraj i wywołując powszechny głód i biedę. 



W czasie pierwszej wojny światowej panował nastrój wyczekiwania, ludzie mieli nadzieję na rychłą wolność i odzyskanie niepodległości.


"Długo Polska spała święta,
Długo Orzeł Biały spał!
Wnet się zbudził i pamięta,
Że on wolność niegdyś miał!" [1]

Po wojnie Warszawa odzyskała swoją funkcję, znów była stolicą wolnego państwa. 

Na czym skupiła się autorka w swojej publikacji? Przede wszystkim na życiu codziennym ówczesnych mieszkańców. Chciała nam przybliżyć obraz przedwojennego miasta, jego atmosferę,  a nie jedynie opowiedzieć nam o władzy, gospodarce, architekturze, nauce i kulturze tamtego okresu. Warszawa nigdy nie miała jednolitego oblicza, miewała liczne problemy, ale niezmiennie fascynuje nas, szukamy wzmianek o niej, o tym, jaka była, czym się charakteryzowała. Pamiętamy filmy fabularne, melodie, piosenki kabaretowe. Nie zapominamy o podwórkowych kapelach, o organizowanych w domach imieninach. Wczuwamy się w klimat przedwojennych melodii, chcemy choć przez chwilę przebywać wśród tych grajków, słuchać na żywo wykonywanych przez nich utworów. 



"W dwudziestoleciu międzywojennym w Warszawie organizowano sierocińce, ochronki, domy noclegowe, przytuliska, bezpłatne rozdawnictwo posiłków, a także bezpłatne czytelnie (zapobiegające wtórnemu analfabetyzmowi i umożliwiające samokształcenie). 
Sprawowanie opieki społecznej było obowiązkiem władz miejskich. W latach 1919-1928 samorząd sfinansował szereg inwestycji mających ułatwić realizację tego zadania-otwarto m.in. bursę dla młodzieży rzemieślniczej przy ulicy Żelaznej, dom Zarobkowy na ulicy Czerniakowskiej, schronisko dla niedołężnych kobiet przy ulicy Wolności, schronisko dla mężczyzn niezdolnych do pracy przy ulicy Przebieg, przytułek dla chłopców przy ulicy Karolkowej, nowy pawilon w przytułku dla starców przy ulicy Przyrynek oraz nowy pawilon w Głównym Domu Schronienia Starców i Sierot Starozakonnych przy ulicy Wolskiej. 
Bolesnym problemem było zjawisko bezdomności." [2] 

Mnie najbardziej zaciekawił rozdział "Kontrasty. Piękno i brzydota. Konflikty" i z niego pochodzi powyższy fragment. Wspomniane przed chwilą zjawisko bezdomności dotyczyło w połowie osób, które przybywały spoza stolicy. Mieli nadzieję, że tutaj znajdą pracę i dach nad głową. Niestety miasto nie było na ich przyjęcie przygotowane i w żaden sposób nie potrafiło poradzić sobie z rosnącym bezrobociem, nie wystarczały datki od osób dobrze sytuowanych, by zaspokoić potrzeby biedoty. Ogromna przepaść, jaka pojawiła się między bogaczami a ludźmi biednymi powodowała liczne konflikty, protesty, frustrację. Demonstracje, strajki stały się niemalże codziennością. 

"Granica między socjalną stabilizacją a upadkiem była cienka. Dramatem mogła stać się choroba lub utrata pracy. Bezrobocie degradowało również ludzi wykształconych. Nierzadki był widok człowieka w pełni sił niosącego tablicę z napisem: 'inteligent przyjmie każdą pracę'. " [3] 

Nie mogę również zapomnieć o twórczości okresu dwudziestolecia międzywojennego. Problemy społeczne zauważali zarówno publicyści, jak i pisarze. Żeromski napisał "Przedwiośnie", Gałkowska "Granicę", przytoczyć możemy wiele tytułów. 

Ciekawym okazał się również rozdział zatytułowany: "Mieszkańcy. Z życia różnych sfer. Ludzie pracy i barwne ptaki". W ogóle mogłabym pisać i pisać o tej publikacji, bo naprawdę warta jest uwagi. Dopieszczona, dopracowana, piękna po prostu. Zachęcam do sięgnięcia po nią, by poznać nie tylko różne aspekty życia w tamtym okresie, ale po to, by mieć pełny obraz tego, jak wyglądała Warszawa przed II wojną światową, czym mogła się poszczycić, a nad czym pochylić głowę i popracować. Zaskakująca to lektura, jeszcze wiele razy będę do niej wracać i naprawdę gorąco ją Wam polecam. 

[1] "Warszawa. Perła Północy" Maria Barbasiewicz PWN 2014, strona 16 
[2] Tamże, s. 94
[3] Tamże, s. 99 






2 komentarze:

  1. Czytałam już kilka książek o przedwojennej Warszawie, ale tak pięknej jak ta jeszcze w ręku nie miałam. Zawsze, gdy czytam o stolicy z tamtych lat widzę przed oczyma Warszawę po Powstaniu Warszawskim i nie mogę zrozumieć, jak to się stało, że tak piękną, cywilizowaną, europejską metropolię można było zrównać z ziemią... Ta myśl zawsze już będzie mi towarzyszyć w trakcie lektury takich książek... :(

    OdpowiedzUsuń